Prokuratura uznała, że przestępstwa nie popełnili, wkrótce okaże się, czy nie popełnili wykroczenia. Białostocka policja prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawach o wykroczenie, którego miały się dopuścić osoby zakłócające wrześniową przedwyborczą wizytę ministra Radosława Sikorskiego w stolicy województwa.
Kilkanaście osób wznoszących obraźliwe okrzyki pod adresem szefa dyplomacji i premiera Donalda Tuska otrzymało wezwania na przesłuchania. Jak mówi rzecznik podlaskiej policji podinspektor Andrzej Baranowski, ma to związek z wykonywanymi czynnościami w sprawach o wykroczenia z art. 49 kodeksu wykroczeń, którymi mówi o tym, że „kto w miejscu publicznym demonstracyjnie okazuje lekceważenie Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej lub jej konstytucyjnym organom podlega karze aresztu lub grzywny”.
„Policjanci zbierają materiał dowodowy, sprawdzając jednocześnie, czy zachodzą przesłanki do sporządzenia wniosku o ukaranie do sądu” – dodał podinspektor Baranowski. Jeśli zgromadzony materiał będzie to uzasadniał, policjanci skierują taki wniosek do sądu a ten rozstrzygnie, czy osoby popełniły wykroczenie.
Tą sprawą, ale pod kątem przestępstwa a nie wykroczenia, zajmowała się białostocka prokuratura. Uznała, że przestępstwa nie było, ponieważ sprawa dotyczy kampanii wyborczej, a nie wykonywania przez ministra konkretnych czynności służbowych. Według śledczych, zgodnie z zasadą wolności słowa – szczególnie w okresie kampanii wyborczej – każdy ma prawo do oceny działań politycznych.
Źródło: Polskie Radio Białystok
Ela - Solidarni 2010 Białystok
Oczywiście działania organów ścigania w tym kierunku to prawny absurd, ale przez takie akcje usiłuje się wytworzyć w społeczeństwie strach i świadomość, iż wszelkie przejawy dezaprobaty wobec władzy mogą spotkać się z reakcją i napiętnowaniem...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
R., jak widać, stare wraca.
OdpowiedzUsuńJózef Wissarionowicz kiedyś powiedział: Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie".
Pozdrawiam serdecznie