poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Wajda o Amber Gold

Wielki POlski reżyser Andrzej Wajda zwierzył się, ze ma w planie nakręcenie nowego filmu, którego fabuła ma być oparta na biografii szefa parabanku Amber Gold, Marcina P.

Oto plakat zwiastujący nową produkcję POlskiego reżysera:


niedziela, 19 sierpnia 2012

Ciągnie mnie w wileńskie strony!

W Wilnie byłam już nie pierwszy raz, ale za każdym razem,  kiedy odwiedzam to miasto, jest inaczej.
Tym razem też było inaczej, ponieważ wybrałam się w te strony z grupą białostockich Solidarnych2010, do której dołączyła grupa Solidarnych z Gdańska.
Dzięki wspaniałemu przewodnikowi w osobie samego Pana Profesora Józefa Maroszka odkrywaliśmy Wilno i jego okolice na nowo. Pan Profesor emanował wiedzą,  którą bardzo chętnie dzielił się z nami i słuchanie jego wykładów na temat miejsc godnych uwagi było wielką przyjemnością. Poza tym okazał się wspaniałym kompanem, brylującym w śpiewaniu pieśni patriotycznych, którymi urozmaicaliśmy sobie podróż po tych pięknych ziemiach.
Całodzienne zwiedzanie i nocne Polaków rozmowy - oto był program naszej wyprawy.
Rozpoczęliśmy od odwiedzenia miejsca pamięci w Ponarach, o czym napisałam wcześniej.
Zwiedzanie Wilna zaczęliśmy od Kalwarii Wileńskiej:

do której przylegał pięknie położony cmentarz:

W Wilnie jest 40 kościołów, oto niektóre z nich:
Kościół Św. Kazimierza

Kościół Benedyktynów

Kościół Św. Ducha

Kościół Trójcy Św., w którym znajduje się oryginalny obraz "Jezu ufam Tobie", namalowany przez  Eugeniusza Kazimirowskiego na polecenie Św. Siostry Faustyny:



Kościół Bernardynów - obok niego znajduje się gotycki  Kościół Św. Anny, o którym obszerniej było w moim reportażu sprzed roku.


O kościele Św. Piotra i Pawła na Antokolu  też już pisałam. Tym razem tylko jeden jego fragment  z przepięknym kryształowym żyrandolem w kształcie łodzi:

Kościół Św. Teresy

Obowiązkowa wizyta u Tej, co w Ostrej Świeci Bramie




A to już Turgiele, gdzie świętowaliśmy 15 Sierpnia uczestnicząc we wspaniałej mszy, połączanej z obrzędami ludowymi. W uroczystości brali udział przedstawiciele polskiego parlamentu.

Kontynuacją uroczystości był piknik, na którym skosztowaliśmy regionalnych potraw.

Wizyta na Rossie.
Zapalamy znicze przy grobie Matka i Serce Syna, który był niedawno zdewastowany. Odmawiamy modlitwę i śpiewamy Pierwszą Brygadę:


Zamek w Miednikach:

i zamek w Starych Trokach



Pałac Tyszkiewiczów w Zatroczu z pięknymi ogrodami:

Ostatni etap - wizyta w Trokach i skosztowanie kibinów u Karaimow:

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Suchowoli, rodzinnej parafii bł. ks. Jerzego Popiełuszki, gdzie oddaliśmy hołd zamordowanemu przez bezpiekę Kapłanowi Solidarności, odmawiając modlitwę i śpiewając "Ojczyzno ma":






















piątek, 17 sierpnia 2012

PONARY – GOLGOTA WILEŃSKA

"Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże Wielki na Niebie zapomnij o mnie"

Niemiecka okupacja Wileńszczyzny przebiegała o tyle skuteczniej i groźniej, że pomagali w tym kolaborujący z Niemcami Litwini, władze Litwy, litewska policja (Sauguma), Litewska Służba Bezpieczeństwa i grupy specjalne, także ochotnicze (tzw. Szaulisi), które czynnie uczestniczyły w represjach, a właściwie w walce z ludnością, zwłaszcza polską i żydowską. Litewskie służby były dobrze zorientowane w sytuacji ludnościowej, przede wszystkim w polskiej konspiracji, rozbijanej już przez Sowietów, dla Niemców okazali się więc nieocenioną pomocą. W raporcie Delegatury Rządu RP Departamentu Informacji i Prasy z sierpnia 1941 roku dla rządu w Londynie stwierdzano: "Stosunek Litwinów do Polaków od początku był wybitnie wrogi. Dążą [oni] do zlikwidowania polskości wszelkimi sposobami. Przez prowokacje, masowe aresztowania i rozstrzeliwania dążą do osłabienia ducha. Z posad w magistracie, kolejnictwie, szkolnictwie i przedsiębiorstwach handlowych zwolniono wielu Polaków. [...] Ogromne utrudnienia dla Polaków przy otrzymywaniu racji kartkowych. Litwini złożyli projekt do komisarza Hingsta o zastosowanie tych samych racji dla Polaków, co i dla Żydów i utworzenie getta dla Polaków". Kolejne raporty Delegatury Rządu były coraz bardziej alarmujące, w grudniu tego roku podawano: "[Litwini]
wykazują coraz większą zaciekłość. Ich inicjatywa powoduje większość licznych aresztowań i wyroków śmierci na Polaków oraz wysiedlenie ludności polskiej z wielu terenów. Ostatnio masowe aresztowania Polaków, zwłaszcza młodzieży, przeprowadzono w Trokach i okolicy". Sytuacja taka utrzymuje się aż do połowy 1944 roku. W połowie 1942 roku w stałych raportach Delegatury czytamy: "Stosunek Litwinów do Polaków cechuje ogromna nienawiść wyhodowana i wpojona przez 20 lat niepodległości Litwy [...]. Litwini zawiedzeni w swych nadziejach przez Niemców jeszcze bardziej pragną zemsty nad pokonanymi Polakami. Stale grożą, że po wymordowaniu Żydów przyjdzie kolej na Polaków. [...] Wileńszczyzna [...] jest terenem najcięższego na obszarze ziem wschodnich Rzeczpospolitej terroru politycznego, w którym Litwini prześcigają się z Niemcami". Raport z października 1942 roku: "Aresztowania Polaków trwają bez przerwy, zmieniając tylko lub znowu zwiększając nasilenie. Odbywa się ono pod rozmaitymi zarzutami. Największa liczba aresztowanych to podejrzani o przynależność do tajnych organizacji wojskowych, dalej byli wojskowi, działacze polityczni i społeczni. Aresztowań dokonuje policja litewska, która przeprowadza także dochodzenia wstępne, najczęściej pastwiąc się w ohydny sposób na aresztowanych. Następnie sprawę prowadzi gestapo. Sądów w sprawach politycznych, poza wypadkami wyjątkowymi, nie ma. Do niedawna była znaczna liczba wyroków śmierci, wykonywanych z reguły przez specjalne oddziały Litwinów na placu kaźni w Ponarach pod Wilnem". Najbardziej szczegółowe, bo naoczne relacje o zbrodni w Ponarach zostawił Kazimierz Sakowicz, były dziennikarz, mieszkający w pobliżu miejsca egzekucji. Z okien swego domu widział codzienne niemal konwoje śmierci i egzekucje. Zapisywał je szczegółowo, ryzykując, jak się okazało, własnym życiem. W lipcu 1944 roku został postrzelony przez Litwinów, którzy być może zorientowali się w jego zajęciu, i wkrótce zmarł. Jego zapiski obejmowały okres od połowy 1941 do połowy 1944 roku, dokumentowały więc całą zbrodnię w Ponarach. Odnaleziono je dopiero niedawno zakopane koło jego domu w Ponarach. Brakowało jednak zapisków z ostatniego półrocza, być może były w nich informacje o litewskich sprawcach. W sierpniu 1943 roku Sakowicz notował:
"Około godz. 5 przywieźli jedno auto do jamy Rudzińskiej, wyprowadzili pojedynczo i strzelali. [...] Teraz, tj. od miesiąca strzelają również policjanci, nie ma już częstych patroli Niemców na torach kolejowych, co znów ośmieliło Litwinów do rabunków na drodze, tu teraz rabunek ten odbywa się w dzień i w nocy, jeśli nie są pijani. Przy tym biją, katują, rozrzucają całe wozy z drzewem, a może coś pod drzewem [...] rozebrani idą na śmierć, po pewnym czasie wracają szaulisi. Zaczyna się... okazuje się, że strzelali do polskich adwokatów i doktorów. [...] Trzymali się fajnie, nie łkali, nie prosili, tylko żegnali się ze sobą i pożegnawszy się, szli...". Przez główne więzienia niemieckie na Łukiszkach, Rossie, przy ul. Ofiarnej przeszły setki, jeśli nie tysiące, Polaków podejrzanych o współpracę z konspiracją antyniemiecką
lub sprzyjanie w ten czy inny sposób akcjom partyzanckim, oskarżanych o dywersję, sabotaż lub opór wobec okupacyjnej władzy. Aresztowań dokonywały służby litewskie, którymi Niemcy wysługiwali się w wielu operacjach, przede wszystkim zaś w samych egzekucjach. Po przesłuchaniach i śledztwach, w których używano tortur do wymuszania zeznań, również dokonywano selekcji więźniów, jak to robili Sowieci. Część wysyłano do obozów koncentracyjnych, głównie do Stutthofu, część skazywano na śmierć w pobliskich Ponarach. Osobno prowadzono wielkie, trwające całą okupację, akcje wywozu Polaków na roboty do Niemiec. Trudno stwierdzić dokładną liczbę ofiar, gdyż Niemcy w swych dokumentach, prócz jasnych określeń "egzekucja" czy "likwidacja", używali także niejasnych eufemizmów w rodzaju "specjalne potraktowanie, zgodnie z rozkazem, zgodnie ze zwyczajem wojennym", a nawet "zwolnienie", co oznaczało tylko skierowanie z danego więzienia do Ponar, czyli w ostateczności wyrok śmierci. Nie da się zliczyć tych wielu ofiar, które zginęły w wyniku potyczek z Niemcami w okolicach Wilna, mordowanych zbiorowo w odwecie za akcje partyzanckie, podczas akcji pacyfikacyjnych oddziałów niemieckich i litewskich Sonderkommando i Einsatzgruppen, które paliły całe wsie, osady, domostwa. Szczególnie wiele ofiar było wśród młodzieży wileńskiej, uczniów i studentów należących do organizacji konspiracyjnych, z których największą był Związek Wolnych Polaków. Do tych prześladowań należy doliczyć represje wobec duchowieństwa i jawną walkę z Kościołem, likwidację większości zakonów, zamknięcie klasztorów i seminarium duchownego, usunięcie władz kościelnych, internowanie zwierzchników. Aresztowano ponad 250 duchownych za pomoc represjonowanej ludności i wspieranie akcji konspiracyjnych. Część z nich trafiła do obozów koncentracyjnych, około 50 poniosło śmierć, w czasie działań wojennych zginęło na Wileńszczyźnie około stu duchownych. Trudno jest doliczyć się wszystkich ofiar tych wielu okupacji na Wileńszczyźnie. Co do okupacji niemieckiej, to według historyka Moniki Tomkiewicz, autorki książki "Zbrodnia w Ponarach 1941-1944" (IPN 2008) zginęło tam około 2 tysięcy Polaków, mieszkańców Wileńszczyzny. Natomiast Helena Pasierbska, współpracowniczka AK, więziona na Łukiszkach, od zakończenia wojny zajmująca się sprawą Ponar, autorka pierwszych prac o tej zbrodni i założycielka "Rodziny Ponarskiej", szacuje, że liczba zamordowanych Polaków jest o wiele większa, wynosi kilkanaście tysięcy. Historyk Piotr Szubarczyk, idąc tym śladem, uważa, że może nawet sięgać 20 tysięcy.

Miejsce kaźni w Ponarach w okresie komunizmu pozostawało w całkowitym zaniedbaniu, a wiedza o nim w narodach litewskim i polskim była znikoma. Co prawda zaraz po wojnie postawiono w Ponarch symboliczne muzeum-barak, które miało upamiętniać ofiary masowej zagłady, jednak było ono przeważnie zamknięte, a w 1981 r. doszczętnie spłonęło. Dopiero cztery lata później teren zbrodni został uporządkowany przez władze, które utworzyły tzw. Ponarski Zespół Pomnikowy. Zamontowany wówczas napis na tablicy informacyjnej głosił, że w tym miejscu w czasie wojny hitlerowcy pomordowani obywateli radzieckich. Przy czym znacznie zaniżono liczbę ofiar. W 1990 r. w centralnym miejscu zagłady Żydzi postawili okazały pomnik w kształcie Gwiazdy Dawida, zaś Polacy z Wileńszczyzny w pobliżu toru kolejowego wkopali dębowy krzyż i ustawili pamiątkową tablicę, na której znalazł się napis: „Pamięci wielu tysięcy Polaków zamordowanych w Ponarach, w hołdzie Rodacy Ziemi Wileńskiej”. Od tamtego czasu miejsce to stało się celem pielgrzymek Polaków mieszkających nad Wilią, w Polsce i rozproszonych po całym świecie.

Odwiedzając miejsce kaźni w Ponarach nie tylko zapaliliśmy tam znicze i odmówiliśmy modlitwy, ale z wielkim zainteresowaniem wysłuchaliśmy wykładu p. prof. Józefa Maroszka, historyka z Uniwersytetu w Białymstoku który służył  nam za przewodnika po Wilnie i okolicach. Dzięki niemu odkrywałam te strony na nowo.







Muzeum w Ponarach

Kwatera polska w Ponarach





Ponary weszły do historii po raz pierwszy jako miejsce przegranej bitwy powstańców listopadowych pod dowództwem Antoniego Giełguda z armią rosyjską.